Głód, mróz, ciężka praca, poniewierka,
przyczyniła się do tego, że w dalekiej tajdze syberyjskiej
pozostał kwiat narodu polskiego.
Maleńka Stasia, Jasia, Piotruś, Bronio,
Przy piersi matki kwilili, bo matka pokarmu nie miała,
Sama z głodu przymierała.
Dzieci polskie nie miały dzieciństwa żadnego.
Zostali wyrzuceni w lutową, mroźną noc roku 1940.
Z domu rodzinnego, kraju ojczystego
W głąb Związku Sowieckiego.
Prace katorżnicze dzieci ponad siły.
Naokoło las, śnieg, zawieja, śnieżyca.
Mały chłopiec za siekierę chwyta
Rębać las, zapadł się po pas.
Buzia sina, odmrożona,
ręce zdrętwiałe, obolałe,
Nogi opuchnięte, palce wykrzywione,
oczy załzawione z wysiłku zakrwawione.
Chłopiec mizerny, chudy, biedny,
powinien bawić się zabawkami,
a nie tajgę syberyjską
przewracać małymi rączkami.
Dziewczynka mała w zaspach śniegu się przewracała
Drewno nosiła na wózek mały.
Braciszek podpierał co siły,
a jednak wichry Ją przewróciły.
Nie płacz córeczko – mówi tata,
Oby tylko do lata.
Tata! Tutaj nigdy nie będzie lata,
Tutaj jest koniec świata.
Dlaczego polska dziecina cierpiała?
Dlaczego ciężko przy wyrębie drzewa pracowała?
Dlaczego umarła z głodu i chłodu?